Dzień II (niedziela)
Po niezbyt przespanej nocy, niedziela przywitała nas mglistym porankiem. Kiedy wszystkim udało się w końcu podnieść z łóżek udaliśmy się na stołówkę, by własnoręcznie przygotować śniadanie. Po posiłku wyruszyliśmy do Państwowego Muzeum na Majdanku, co ciekawe, podróż odbyliśmy niespotykanym już w Warszawie trolejbusem. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, ogromne wrażenie zrobił na nas widok obozu, który zajmował bardzo dużą przestrzeń. Od razu udaliśmy się do Punktu Obsługi Zwiedzających, skąd wyruszyliśmy na dwugodzinną trasę po obozie koncentracyjnym. Praktycznie wszystko, co tam widzieliśmy było poruszające ale najbardziej szokujące, było pomieszczenie w którym składowano odebrane więźniom przed śmiercią buty. Była tam ich ogromna ilość i można się było dopatrzeć malutkich dziecięcych bucików. Bardzo zaskoczyło nas również Mauzoleum – ilość prochów zmarłych więźniów było olbrzymia, były tam jeszcze niedopalone ludzkie kości. To co potęgowało nasze przeżycia, to fakt, że szliśmy tymi samymi drogami, którymi przed laty ludzie szli na śmierć. A że wyobraźnia robiła swoje, było to jeszcze bardziej dotkliwe przeżycie.
Nie będę wam opisywała wwszystkich szczegółów, jeśli ktoś jest szczególnie zainteresowany zapraszam na stronę internetową Muzeum.
Kolejnym punktem dnia było zwiedzanie lubelskiej Starówki oraz wizyta na zamkowym dziedzińcu. Stare Miasto w Lublinie jest naprawdę piękne, szkoda, że brzydka pogoda nie pozwoliła cieszyć się nim w pełni.
Od dłuższego czasu byliśmy już porządnie głodni, więc udaliśmy się do sprawdzonego przez nas lokalu gastronomicznego. Gdy już się najedliśmy, wróciliśmy do schroniska aby odrobinę odpocząć.
Miłym zakończeniem dnia była gra w "podchody" w Parku Saskim, która zakończyła się "występęm" Sandry, Wiktorii i Weroniki w Muszli Koncertowej.
Zaliczam ten dzień do jak najbardziej udanych. Szkoda, że już jutro wyjeżdżamy.
Dzień III (poniedziałek)
Kiedy wstaliśmy rano, pierwszą rzeczą jaką zrobiliśmy było zjedzenie śniadania, a następnie posprzątanie naszych pokoi. Jedni zrobili to lepiej, a drudzy gorzej ;). Spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy i opuściliśmy schronisko - było nam bardzo smutno z tego powodu, ale czekała nas jeszcze jedna atrakcja. Dzień był bardzo słoneczny, dzięki czemu przyjemnie spacerowało nam się do centrum Lublina, gdzie udaliśmy się na zwiedzanie podziemi. Naszym przewodnikiem po podziemiach był diabeł, więc było bardzo ciekawie. Zwiedzanie zakończyło się małą inscenizacją pożaru Lublina w czasach średniowiecza. Była to nasza ostatnia kulturalna atrakcja Lublina. Pozostało nam jeszcze zjedzenie obiadu w restauracji "Chiński smok" i udanie się na pociąg do Warszawy. Droga powrotna minęła nam szybko. Było nam bardzo smutno, że ten wyjazd trwał tak krótko, ale był jednym z lepszych i napewno nigdy go nie zapomnimy. Dziękujemy "Tomkom" za pomoc w realizacji życie naszego pomysłu. Oby było więcej takich wyjazdów.
autor: Zuzia Czwarnóg
pomoc: Sandra Janiszewska i Wiktoria Kęcka