Z czym mogą kojarzyć się wakacje? Z błogim lenistwem? Nudą? Być może, ale nie w naszym Ognisku!
Obóz wakacyjny ogniska Okęcie spędziliśmy na Mazurach, w Ostrowie Pieckowskim. Jak tylko przyjechaliśmy na miejsce i zobaczyliśmy nasz ośrodek, wiedzieliśmy, że najbliższe dwa tygodnie będą najlepszą przygodą tego lata! W pobliżu ośrodka znajdowało się jezioro z fantastyczną plażą, na której mogliśmy się opalać do woli, leniuchować (tylko ććssii..), ale też ciężko pracować przy wznoszeniu okazałych zamków z piasku. O orzeźwiającej kąpieli nie musimy wspominać… Wieczorami, gdy temperatura spadała do 25 stopni, nasza uwaga skupiała się na licznych zwycięstwach i dobrej zabawie na boisku. Siatkówka, piłka nożna, badminton to sporty, które cieszyły się naszym największym zainteresowaniem. Z ogromną satysfakcją zdobywaliśmy kolejne punkty. Nie mielibyśmy na to wszystko siły, gdyby nie niezawodna stołówka – smak posiłków mamy w ustach do dziś J
Pobyt na Mazurach nie mógł obyć się bez mniejszych i większych wycieczek. Dzięki pani Jagodzie – naszej przewodniczce- Mazury znamy jak własną kieszeń. W ciągu naszych kolonii zobaczyliśmy niezliczoną ilość ciekawych miejsc. Na początek przywitaliśmy się z fauną i florą w Mazurskim Parku Krajobrazowym (wiedzieliście, że Orły są aż tak duże?!), a w Mikołajkach mieliśmy okazję pływać po największym jeziorze Polski a także pomachać do samego Kubicy, który startował w rajdzie „Kormoran”. W Olsztynie poczuliśmy się jak gwiazdy zwiedzając planetarium oraz muzeum Mikołaja Kopernika. Nie mogło obyć się bez militarnego akcentu: w Giżycku zobaczyliśmy twierdzę Boyen, a w Mamerkach i Wilczym Szańcu odbyliśmy najciekawszą lekcję historii szukając bursztynowej komnaty wśród pokrytych mchem bunkrów z drugiej wojny światowej. Jak powszechnie wiadomo, wszystkie drogi i tak prowadzą do Mrągowa, gdzie tuż przed Mazurską Nocą Kabaretową zobaczyliśmy słynny amfiteatr nad jeziorem Czos.
Żądni ekstremalnych doznań udaliśmy się do parku linowego, gdzie pod czujnym okiem instruktorów mierzyliśmy się z naszym lękiem wysokości, siłą mięśni i… grawitacji.
Nie święci garnki lepią – dlatego poczuliśmy się w obowiązku odwiedzić muzeum regionalne w Pieckach i wykonać z gliny własne naczynia. To nie takie łatwe jak się wydaje.
Macie już dość? My nie mieliśmy! Dzięki zajęciom fotograficznym poznaliśmy tajemnice perspektywy i kompozycji zdjęć, nie obyło się jednak bez ofiar: odkryliśmy, że piasek nie jest najlepszym przyjacielem aparatów fotograficznych. Nie zepsuło nam to jednak zabawy – nie brakowało jej podczas zajęć artystycznych, dyskoteki oraz ogniska. Wielu z nas odkryło w sobie nowe talenty a wrażeniom nie było końca. Ucieszymy się, jeśli ten krótki artykuł był dla Was inspiracją i choć na chwilę przywołał wspomnienia z wakacji. Zapraszamy do obejrzenia zdjęć.