Kojarzycie może te sceny z amerykańskich filmów, w których to grupa nastolatek wariuje podczas wspólnego nocowania? Chcąc najlepiej opisać naszą ostatnią przygodę, dobrze chyba byłoby odwołać się do takiego właśnie filmu :) I choć what happens in Vegas, stays in Vegas ("co się zdarzyło w Vegas, zostaje w Vegas"), to na potrzeby tego artykułu uchylimy Wam małego rąbka tajemnicy.

Na ten moment czekałyśmy od prawie miesiąca. Zaczęło się od przygotowania planu nocowania. Każdy punkt musiał być dokładnie przemyślany - noc jest krótka, a możliwości wspólnych zabaw tak dużo! Po dokładnej selekcji pomysłów przystąpiłyśmy do zakupów. Po czwartkowym pikniku miałyśmy zdecydowanie dość zdrowych przekąsek i świeżo wyciskanych soków. Pizza, oranżada, cola, chipsy, nachosy, ciastka, wafelki, a na deser samodzielnie upieczone (z proszku oczywiście) muffiny... mniam!

Piątkowy wieczór (15 maja) rozpoczęłyśmy od lekkiego przemeblowania w naszym apartamencie. Po odpowiednim zaaranżowaniu przestrzeni i przebraniu w wygodne stroje nadszedł czas na zaspokojenie pierwszego głodu. Gdy już napełniłyśmy żołądki, tańcom i śpiewom nie było końca. Przez cały wieczór rozpierała nas pozytywna energia, choć gardła niestety w pewnym momencie zaczęły szwankować. Żeby chwilę odpocząć, postanowiłyśmy zająć się upieczeniem babeczek, czyli tym, co tygryski lubią najbardziej :)

Naszym głównym zadaniem podczas nocowania było przeprowadzenie skutecznej burzy mozgów, podczas której znaleźć miałyśmy pomysły na działania w ramach projektu "Mam Pomysł 2015-2016". Było ciężko. Trudno było nam wejść na wyżyny kreatywności, ale kilka inicjatyw udało się wypracować. Podzielimy się nimi z Wami jeśli przejdą wewnętrzną ogniskową selekcję :)

W drugiej części naszego nocowania nadszedł czas na kolejne energetyczne zabawy. Najpierw grałyśmy w Twistera. Indywidualnie? Na drużyny? Żadna wersja nie jest nam obca. Wiktoria i Kasia trzymały się z boku planszy, podczas gdy Martyna i Ciocia Dżasta przyjęły strategie ofensywną. Laura kręciła kolorami, a Dominika (tradycyjnie) uwieczniała wieczór na zdjęciach. W szalonej zabawie w łapki uczestniczyłyśmy już wszyskie i z sukcesem pozbyłyśmy się resztek energii.

Zaczęło świtać, a my z uśmiechami na ustach zasnęłyśmy. Zasnęłyśmy tylko po to, aby następnego dnia obudzić się poczuwszy zapach pysznej jajecznicy i innych śniadaniowych smakołyków. Wstawać się nie chciało, ale powoli trzeba było już także sprzątać Ognisko. Nocowanie dobiegło końca, a my już planujemy kolejne :)

 

Ciocia Dżasta