W Ognisku "Grochów" odbyło się kolejne "Spotknie na szczycie". Tym razem gościliśmy zaprzyjaźnioną z naszym Klubem Seniora WRZOS panią Janinę Patocka. Kim jest nasz gość, dowiecie się czytając wywiad przeprowadzony przez nasze Wychowanki. Zapraszamy do lektury!
Karolina Fornalska: Kiedy zainteresowała się Pani teatrem?
p. Janka Patocka: Teatrem interesuję się, jeśli mnie pamięć nie myli, odkąd zaczęłam mówić. Moi rodzice należeli do teatru amatorskiego w miejscowości Sobienie Jeziory. W szkole natknęłam się na czwórkę fantastycznych nauczycieli, którzy bez przerwy inspirowali swoich uczniów do działań artystycznych – organizowali przedstawienia, akademie, wystawiali różne bajki. Byli wyjątkowi, pamiętam ich do tej pory. Piszę nawet o nich pracę dla Instytutu Pedagogiki w Kielcach. Te doświadczenia miały największy wpływ na moje późniejsze pasje, zainteresowania oraz zawód. To wtedy podjęłam decyzję o tym, że chcę być nauczycielką. Skończyłam liceum pedagogiczne w Pułtusku. Uczę śpiewać, uczę mówić, jestem instruktorem teatralnym. W ten sposób wszystko się zazębiło, a historia zatoczyła koło.
Karolina Górska: Jak opisałaby Pani swoje zaangażowanie w teatr?
J.P.: Przechodząc na emeryturę, byłam zarówno nauczycielką, jak i dyrektorem Domu Kultury w Pomiechówku, gdzie prowadziłam różne zespoły artystyczne. Będąc już na emeryturze przeczytałam w gazecie ogłoszenie zamieszczone przez dyrekcję Teatru Powszechnego w Warszawie, która poszukiwała garderobianej. Poszłam na casting i powiedziałam, że jestem najlepsza do tej pracy. Moje dotychczasowe doświadczenia z teatrów amatorskich od prawdziwej pracy nie różniły się prawie niczym. Amatorzy nie otrzymują wynagrodzenia, robią to z czystej pasji. Wszystkie szkoły, które kończyłam dawały mi pewien zasób wiedzy. Liceum pedagogiczne przygotowało mnie nie tylko do uczenia polskiego czy matematyki. Na egzaminach wstępnych było także zaliczenie sprawdzające słuch, śpiew, czy też poczucie rytmu. Wówczas zdobyłam także wiele umiejętności niezbędnych na zapleczu teatru. Tak zwane zaplecze to wszyscy ludzie, których nie ma na afiszu, a którzy są takimi samymi artystami jak aktorzy. Krawcowe, stolarze, dekoratorzy, garderobiane – każda rola jest istotną i integralną częścią finalnego produktu, jakim jest spektakl.
W teatrze przepracowałam siedem lat. Poznałam wielu cudownych aktorów. Joanna Żółkowska, Paulina Holtz, Krystyna Janda, Joanna Szczepkowska... na opowieści o tych fantastycznych postaciach polskiego kina mogłabym poświęcić niejeden wieczór. Garderobiana ubiera, prowadzi garderobę, w której każdy aktor ma swoje specjalne miejsce, oddzielne szafy ze strojami do różnych przedstawień. Oczywiście w mojej karierze przydarzyło się też kilka garderobianych wpadek... w teatrze nie ma dwóch takich samych dni. Każdy przynosi nowe niespodzianki.
Aktualnie prowadzę kabaret pod nazwą „Agat”, działający przy spółdzielni mieszkaniowej na al. Stanów Zjednoczonych 40.
K.G.: Czy oprócz teatru pasjonuje się Pani czymś jeszcze?
J.P.: Bardzo lubię śpiew. Pasjonuje mnie wszelkiego rodzaju rękodzieło. Haftuję haftem kurpiowskim, którego nauczyłam się jeszcze w liceum pedagogicznym. Uwielbiam świat. Uwielbiam także czytać książki, kocham poezję, organizuję wieczory poetyckie. Trudno mi rozgraniczyć pasje, one wszystkie się zazębiają i tworzą spójną całość. W przedstawieniach nie pracujemy tylko i wyłącznie słowem lub śpiewem – wszystkie formy łączą się ze sobą.
Jestem dyplomowanym instruktorem teatru amatorskiego. Uczę ludzi wymowy, śpiewu i działania. Zespoły, które prowadzę mają na celu zaktywizowanie ludzi, pobudzenie ich do kreatywnego myślenia oraz przede wszystkim dobrą zabawę i przyjemność. Człowiek przechodzący na emeryturę dalej ma swoje pasje i zainteresowania, wiek niczego nie zmienia. Z zespołem „Desa” przygotowujemy przeważnie formy lekkie, chociaż czasem także także poważne. Muzyka pomaga uatrakcyjnić nasze małe formy teatralne.
Do ruchu amatorskiego przyjmuje się każdego, kto chce się zaangażować. Najważniejsza jest systematyczna praca zespołu i to, co dzieje się w czasie jej trwania. Występ jest tylko zwieńczeniem pracy aktorów. Liczą się spotkania, próby , dyskusje...
K.F.: Wspominała Pani, że jest harcmistrzynią w harcerstwie. W jakim wieku dołączyła Pani do harcerstwa?
J.P.: W harcerstwie w Sobieniach Jeziorach, o których już mówiłam, mieliśmy nauczycielkę, która walczyła jeszcze w czasach Powstania Warszawskiego. Uczyła w naszej szkole geografii i biologii, ale przede wszystkim skautingu w harcerstwie. Nie wiem czy wiecie, jednych z twórców skautingu był Andrzej Małkowski. Sam skauting przybył do nas z Anglii i miał na celu nauczyć chłopców radzenia sobie w różnych sytuacjach. W tamtych czasach nie mówiło się o dziewczynach w harcesrtwie.
Harcerzem jest się całe życie. Ja nim jestem, chociaż nie chodzę już na żadne zbiórki. Kocham harcerstwo.
K.G.: Jakie przesłanie przekazałaby Pani młodym ludziom, którzy poszukują swojego miejsca na ziemi?
J.P.: Przyglądajcie się, bywajcie, chodźcie, bądźcie ciekawi. Po prostu. Nie chodzi o to żeby przesiedzieć cały weekend w domu. W Warszawie dzieje się tyle ciekawych rzeczy. Trzeba tylko poszukać co i gdzie się odbywa. Warto być częścią drużyn harcerskich czy brać udział w konkursach szkolnych niezależnie od tego czy zajmie się jakieś miejsce. Liczy się sam udział!
Bądźcie aktywni! Nie przesiedźcie swojego życia i nie prześpijcie go.
Wywiad był przeprowadzony 13.11.2015 r. podczas "Spotkań na szczycie"
Janina Patocka – nauczycielka, pasjonatka teatru, dyplomowany instruktor teatru amatorskiego, wieloletnia garderobiana w Teatrze Powszechnych w Warszawie, harcerka, człowiek orkiestra. Podczas spotkania zaraziła nas jedną ze swoich pasji, którą są ludowe wycinanki. Jak zaczęliśmy wycinać, tak nie możemy przerwać do dzisiaj ;)
Karolina Fornalska – wychowanka Ogniska „Grochów”, uczennica pierwszej klasy technikum, harcerka.
Karolina Górska - wychowanka Ogniska „Grochów”, uczennica szóstej klasy szkoły podstawowej, członkini szkolnej grupy teatralnej.